piątek, 20 listopada 2015

oddech września

" Gdy jesienna plucha przegania gości spod gór i owce redykają w doły, wierchy zmieniają swą przyodziewę. Nagle odsłaniają się zaprane śniegami... Trwa nad Tatrami wytężona pogoda, śniegi cofają się zwolna wzwyż, lecz północne urwiska pysznią się wciąż nieskazitelną białością. Dopiero halny, gdy zakolebie całym światem, migiem upora się z mroźnym intruzem; gniazdo wierchów wyłania się zimnym fioletem... Z biegiem dni coraz bardziej nasiąka rudemi ogniami. Już wszystkie zbocza mienią się odmianami żółcizn: od zetałego złota po gorący bronz... Coraz częściej i obficiej spadają śniegi. I choć wichry halne pożerają je łapczywie, zima zaciska mroźną pętlę. Zaległa się na stałe w północnych urwiskach... Tam jeszcze, gdzie słońce zdoła wtargnąć, panują prawa lata i ziemia, wanty, ściany i wszelaki stwór nagrzewa się w upale. Ale słońce ledwo co wychyla się ponad granie i coraz bardziej krajobraz górski nabiera cech jakiejś księżycowej pustyni. Wielkie milczenie wkracza w doliny. Wszędzie się znaczy początek końca..."

Rafał Malczewski













2 komentarze: